Do Esbjerg pojechałyśmy z przesiadką we Fredericii, do Fredericii miałyśmy fajne miejsca przy stoliku ( zresztą wszystkie miejsca miały stoliki). Także bardzo fajnie nam się konsumowało muffinka. W Esbjerg do hostelu poszłyśmy piechotą, bo bardzo długo trzeba by było czekać na autobus.
W hostelu dostałyśmy pokój w pięcioosobowym pokoju, potem poszłyśmy otrzymać pakiety dla wolontariuszy w hali. Potem z powrotem do hostelu, wykąpałyśmy się i wyszykowałyśmy na bankiet. Na szczęście kupiłam dostęp do neta i sprawdziłyśmy, że dziś nie mamy bankietu tylko obiad dla wolontariuszy. Także poszłyśmy tam - było bardzo miło i smacznie. Były suuuuper lody z polewą z musu owocowego.
A potem spaaać :)
Dzisiaj rano wstałyśmy koło 8, zjadłyśmy super śniadanko i poszłyśmy do Kościoła na 10. Potem wróciłyśmy do hostelu i położyłam się nieco spać, bo byłam nadal zmęczona. Potem poszłan na lunch i do pracy - okazało się, że nie pracuje przy prasie, lecz dziś będę robić hotdogi, a potem się zobaczy. Po pierwszej kolejce zjadłyśmy obiad i zaraz wracamy na drugą kolejkę do hotdogów.